BLOG

Nauczycielem być … cz. 7

Nuta pesymizmu

Przygotowując kolejne wpisy na bloga, oglądając stare zdjęcia, przeglądając dokumenty, wracam myślami do minionych czasów.

Z jednej strony rozpiera mnie ogromna radość i duma, że zrealizowałam tak dużo projektów, dobrze przygotowałam do matury wielu uczniów, miałam sporo laureatów i finalistów różnych konkursów, cieszyłam się zaufaniem rodziców i środowiska, osiągnęłam najwyższy stopień awansu zawodowego, za swoją pracę otrzymałam wiele nagród dyrektora, wójta, zostałam odznaczona Medalem Komisji Edukacji Narodowej, z drugiej strony … No cóż, ogarniała mnie coraz większa bezsilność, smutek, żal. Czułam się wypalona.

(zdj. własne)

Strajk

Kiedy w kwietniu 2019 r. wybuchł ogólnopolski strajk nauczycieli, którzy protestowali przeciw kolejnym zmianom w oświacie, domagali się większego dofinansowania szkoły, a przy okazji upominali się o godne zarobki, spadł na nich ogromny hejt zarówno ze strony ówczesnego rządu, jak i społeczeństwa. Zawód nauczyciela został zbrukany, a na nauczycielach nie zostawiono suchej nitki. Bardzo to wszystko przeżyłam. Wtedy właśnie pojawiła się pierwsza, taka realna myśl o odejściu. Potem było już coraz gorzej.

Epidemia

W marcu 2020 r. wybuchła epidemia koronawirusa i rozpoczęło się zdalne nauczanie. Mimo optymistycznych zapewnień rządu zostaliśmy pozostawieni sami sobie.  Na własną rękę musieliśmy dokształcać się w nowoczesnej technologii, poznawać kolejne aplikacje, programy, korzystać z własnych laptopów czy innych urządzeń. Było naprawdę ciężko.

Nikt nie spodziewał się, że epidemia potrwa tak długo. Część uczniów, zwłaszcza tych nieśmiałych,  mogła się wykazać i rzetelnie odrabiała wszystkie zadania. Część jednak dość szybko  przyzwyczaiła się do zdalnego nauczania i często ich jedynym wysiłkiem było dołączenie do lekcji, w której w ogóle nie brali udziału, tłumacząc, że nie działa im mikrofon czy kamerka. Coraz częściej lekcje przypominały seans spirytystyczny.

Zresztą z przykrością muszę powiedzieć, że nie tylko uczniowie oszukiwali, ponieważ zdarzali się również nauczyciele, którzy nie prowadzili lekcji. Szybko wykorzystano ten fakt do kolejnej nagonki na nauczycieli. To uogólnienie było bardzo krzywdzące dla tych, którzy rzetelnie pracowali.

Społeczeństwo nazywało nas nierobami, wypominano nam wakacje, ferie, kazano dorabiać w Biedronce, na plantacji truskawek, a ostatnio w McDonald’s czy na myjni. Wiem, że żadna praca nie hańbi, jednak nie było to i nie jest przyjemne.

Prestiż nauczyciela upada coraz bardziej. Czy sięgnie dna?