Z Tarnobrzega w świat, na największe sale koncertowe – Aleksandra Nawe

Dzień dobry p. Aleksandro. Spotkałyśmy się w zasadzie zupełnie przypadkowo, choć ja wierzę, że nie ma przypadków. Wówczas jednak nie wiedziałam, że pochodzi Pani z Tarnobrzega. Nie mieszka już Pani w naszym mieście, ale wiem, że chętnie Pani do niego wraca. Świadczy o tym, choćby ostatni koncert, w którym miałam przyjemność uczestniczyć.
Ja również uważam, że to, czego doświadczamy, kogo spotykamy w życiu, nie jest dziełem przypadku, ale przeznaczeniem i zawsze jest „po coś”.
Istotnie, mieszkam od 1984 roku w Łodzi, ale do Tarnobrzegu zawsze wracałam do moich Najbliższych i przyjeżdżam nadal, tak często, jak to możliwe, choć wszyscy już odeszli z tego świata. To miejsce pełne pięknych wspomnień, gdzie najlepiej odpoczywam i jestem najbardziej u siebie!
A w ostatnich latach, przynajmniej raz w roku, zaglądam także i po to, aby zagrać w bliskim memu sercu i niezmiernie gościnnym, za sprawą Proboszcza ks. Adama Marka, Kościele pw. Chrystusa Króla. Wszak to Parafia na Osiedlu Przywiśle wzniesiona w miejscu Młodzieżowego Domu Kultury, gdzie miało swoją siedzibę najpierw Ognisko, a potem Szkoła Muzyczna I stopnia. To tutaj rozpoczęłam moją przygodę z muzyką.
Tak, urodziłam się w Tarnobrzegu, choć moje korzenie to, ze strony Taty Górny Śląsk a ze strony Mamy okolice Częstochowy. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku mój Dziadziuś (Adolf Binek) z zakładów chemicznych w Rudnikach przeniósł się do Kopalni Siarki w Machowie. Był inspektorem BHP. Sprowadził do Tarnobrzegu Żonę, moją Babcię Irenę i młodszą Córkę Urszulę a starsza (moja Mama, Izabella) była wtedy już artystką – solistką Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Tam poznała mojego Tatę, Henryka Nawe, który był tancerzem, inspektorem baletu i dokumentalistą Zespołu. Moim wychowaniem zajęli się Dziadkowie i Ciocia. Do 14 roku życia to Oni dbali o moją edukację, rozwój talentu i pielęgnowali najlepiej, jak to było możliwe, w trudnych czasach, w jakich przyszło nam żyć. Nie było wtedy w Tarnobrzegu średniej szkoły muzycznej, dlatego kontynuowałam naukę w Lublinie (1979-1984) zaś studia pianistyczne rozpoczęłam w roku 1985 w Akademii Muzycznej w Łodzi i ukończyłam je z wyróżnieniem w roku 1990.

Czy może Pani opowiedzieć, skąd u Pani taka pasja do muzyki? Co Panią w niej urzekło? Dlaczego właśnie gra na pianinie?
Pianino było w domu od zawsze. Dziadzio grał na skrzypcach, mandolinie, klarnecie i kornecie. Czasem zastępował dyrygenta górniczej orkiestry dętej podczas barbórkowych koncertów, a gdy Filharmonia Rzeszowska stworzyła przy Wojewódzkim wówczas Domu Kultury w Tarnobrzegu Orkiestrę Symfoniczną, Dziadzio grał w grupie drugich skrzypiec i był kopistą partytur. Przepięknie pisał nuty, rozpisując wielkie dzieła na poszczególne instrumenty. Babcia natomiast, zjawiskowo śpiewała. To po Niej moja Mama odziedziczyła głos, który potem podziwiał cały świat. Izabella Nawe była wybitną śpiewaczką, przez 27 lat pierwszym sopranem koloraturowym w Deutsche Staatsoper w Berlinie. Śpiewała na scenach operowych Tokio, San Francisco, Brukseli, Wiednia, Paryża, Lizbony, Budapesztu, Moskwy, Sztokholmu, Monachium i wielu innych.
Ciocia także grała na fortepianie, ale zaczytywała się w książkach i dlatego skończyła filologię polską na UMCS w Lublinie i jeszcze przez 10 lat po studiach śpiewała w uczelnianym chórze oraz bibliotekoznawstwo w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Moich ćwiczeń od początku pilnował Dziadziuś. Często razem graliśmy – od prościutkich w Ognisku Muzycznym po coraz bardziej skomplikowane, już w nowopowstałej tarnobrzeskiej Szkole Muzycznej I stopnia – utwory na skrzypce z fortepianem. To dzięki Niemu rozwinęłam, niezwykle ważną i potrzebną w mojej profesji, umiejętność szybkiego czytania nut a vista!
Pasja do muzyki była we mnie od zawsze! I choć Dziadziuś próbował uczyć mnie gry na skrzypcach, wybrałam fortepian. Od początku (zaczęłam grać, nie mając pięciu lat) wiedziałam, że to droga niełatwa, ale właśnie nią chciałam podążać.

Doszła Pani aż do profesury. Na pewno nie było łatwo.
Pracę w łódzkiej Akademii Muzycznej rozpoczęłam 1 grudnia 1988 roku, na III roku studiów. Potem (na IV roku) był staż asystencki, po studiach asystentura przez 8 lat. Po niej przewód kwalifikacyjny I stopnia (doktorat), a po kolejnych 10 latach habilitacja i wreszcie w 55 roku życia, 21 września 2020 roku, w 34 rocznicę śmierci Dziadka Adolfa, który tak pielęgnował moje początki, otrzymałam nominację profesorską (!). Przypadek? Nie! Magia dat? Być może. Na pewno – nieprzerwana, nieustanna więź i oznaka duchowej obecności przy mnie najdroższych mi Osób!
Gdy kocha się to, co się robi, nie jest trudno, jednak uporządkowanie i wybranie najważniejszych dokonań w działalności artystycznej, pedagogicznej i naukowej z tak wielu lat pracy, było ogromnym wyzwaniem i uczyniło 1500 stronicową dokumentację.

(Galeria artystów Opery Łódzkiej)
Jaki rodzaj muzyki Pani preferuje? Ulubiony piosenkarz/kompozytor?
Lubię słuchać każdej dobrej muzyki! Odpowiada mi klimat piosenek Natalie Cole, Barbry Streisand, Whitney Houston, Celine Dion, Josha Grobana czy George’a Michaela. Podziwiam krakowski sztrych Marka Grechuty, Grzegorza Turnaua, artystów Piwnicy pod Baranami, hity Zbigniewa Wodeckiego i wielu, wielu innych.
Doceniam twórców muzyki, którzy sięgają po wartościowe teksty oraz nade wszystko profesjonalnie przygotowanych wykonawców.
Trudno mi wyróżniać ulubionych kompozytorów czy kreatorów muzyki poważnej, bowiem przez całe życie otacza mnie ta materia i jestem jej częścią.
Co Pani poradziłaby osobom, które chciałyby podążyć Pani drogą?
Wybór tej drogi wymaga wielkiej determinacji, całkowitego poświęcenia i oddania się sztuce. To droga dla osób cierpliwych, pokornych i nade wszystko wrażliwych, empatycznych, szczerych i odważnych, chcących dzielić się sobą z innymi.
Wykształciła już Pani wielu muzyków. Co może Pani o nich powiedzieć?
W mojej klasie wszystkie specjalistyczne przedmioty, które prowadzę od 34 lat (podstawy kameralistyki, nauka akompaniamentu, kameralistyka fortepianowa, wykonawstwo liryki wokalnej), studiowało wielu studentów z polski i zagranicy (Japonia, Hiszpania, Ukraina, Turcja, Chiny) i wciąż przybywają. Jedni bardzo, inni nieco mniej utalentowani, jednak zdecydowana większość z nich po studiach podejmuje pracę w zawodzie, koncertują i uczą w szkołach muzycznych I i II stopnia a kilkoro także w Uczelniach Muzycznych.
Każdy Ich sukces to dla mnie wielka satysfakcja i radość. Z wieloma pozostaję w kontakcie i wspieram w artystycznych oraz dydaktycznych działaniach.
Gdzie Pani najchętniej koncertuje?
Odpowiem z przymrużeniem oka. Najchętniej koncertuję tam, gdzie jestem zapraszana. Znaczenie największe ma dla mnie instrument (fortepian), jaki będę miała do dyspozycji, jego przygotowanie (nastrojenie) i akustyka/przestrzeń wnętrza, które mam wypełnić muzyką. Osobnym, bardzo ważnym aspektem jest odbiór i reakcje publiczności. Wielką przyjemność sprawia widok uśmiechniętych lub wzruszonych twarzy, spontaniczne i życzliwe komentarze oraz konstruktywna krytyka.

Czy tworzy Pani również własną muzykę. Zdradzi nam Pani, co to za muzyka?
Nie tworzę muzyki, nie jestem kompozytorką. Moją rolą (koncertującej pianistki i kameralistki), do której czuję się powołana, wykształcona i czynię to zawsze z największym zaangażowaniem, jest wykonawstwo muzyki już istniejącej lub tej, która powstaje współcześnie. Mam w repertuarze dzieła twórców od baroku po komponowane w XXI wieku. Dokonuję często prawykonań utworów, w tym mnie dedykowanych, co jest zawsze dużym wyzwaniem, ale jednocześnie daje ogromną satysfakcję.
Jak lubi Pani spędzać wolny czas?
W wolnym czasie czytam, piszę artykuły, recenzje, wiersze. Układam limeryki, fraszki, słucham muzyki. Chodzę do teatrów i na wyjątkowe wydarzenia koncertowe. Gdy spaceruję, lubię fotografować. Kocham zachody słońca, brzozy, kwiaty, naturę.

Uwielbiam spędzać czas z moimi „artystycznymi wnukami” (rozgrywamy pluszakowe mecze, czytamy bajki, gramy w różne gry, ale i na instrumentach, ponieważ pociechy moich utalentowanych „muzycznych dzieci” są równie zdolne jak Ich Rodzice i uczą się muzyki od najmłodszych lat).
Co sprawia Pani największą radość?
Jestem szczęśliwa spełnieniem moim i wszystkich, których dane mi było spotkać w życiu prywatnym i działalności artystycznej oraz dydaktycznej. Miałam zaszczyt występować w wielu znakomitych salach koncertowych w kraju i za granicą (Łotwa, Litwa, Słowacja, Czechy, Niemcy, Dania, Szwecja, Hiszpania, Francja, Włochy, Austria, Finlandia) z wybitnymi śpiewakami, instrumentalistami, tancerzami i aktorami (m.in.: Izabella Nawe, Teresa Żylis-Gara, Stefania Toczyska, Joanna Woś, Bernard Ładysz, Ryszard Karczykowski, Zdzisław Krzywicki, Jolanta Siry-Osmolińska, Stanisław Firlej, Mieczysław Pawlak, Tomasz Sopur, Sławomir Cichor, Ewa Wycichowska, Roman Komassa, Bogusław Sochnacki, Barbara Wałkówna, Józef Zbiróg, Romana Kamińska, Anna Bojarska, Ewa Wichrowska, Dariusz Kowalski, Marek Kasprzyk, Mariusz Saniternik).
Dokonywane zawodowe wybory, odnoszone sukcesy, projekty interdyscyplinarne, satysfakcja z tworzenia i bycia razem z innymi na scenie (z moją najlepszą absolwentką, Martą Sulikowską-Godlewską, jako Duo Ritorno, gramy na cztery ręce i dwa fortepiany), to wszystko jest źródłem niepojętej radości!

A co Pani robi, gdy przychodzą trudne chwile? Jak sobie Pani z tym radzi?
W chwilach zwątpień, gdy czas okazuje się dla mnie mniej sprzyjający, staram się znaleźć wytłumaczenie zaistniałej sytuacji, bowiem nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, no i oczywiście – co nas nie zabije, to nas wzmocni! Przede wszystkim jednak dziękuję Bogu, za każdy przeżyty dzień.
Plany na przyszłość? Marzenia?
Planuję kolejne koncerty i projekty artystyczne w Tarnobrzegu i na Podkarpaciu. O tym, co uda się zrealizować dla melomanów w stolicy siarki i w regionie, będę informować w mediach społecznościowych na bieżąco.
Marzenia/życzenia? Proste a tak nieoczywiste: spokojnego świata, trochę więcej zdrowia, kultury, uczciwości, naokoło normalności i ludzkiej życzliwości!
Dziękuję za zaproszenie do rozmowy.
Ja również bardzo dziękuję.
[Ps. Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum p. Aleksandry Nawe].